Z samego rana pojechałam rowerami do Niemiec- Ahlbeck, Heringsdorf oraz Bansin. Z każdej miejscowości kupiłam pocztówkę. Z moich " obliczeń " wynik, iż najbiedniejszym z nich jest Bansin. Dlaczego? W tych trzech miastach są mola, w Ahlbeck i Heringsdorf mają luety, kawiarenki/ restauracje, a w Bansin stoi sobie zwykłe, drewniane, zapomniane molo. Dodam jeszcze, że na przystankach rowerowych oczywiście czegoś się napiłam, ale także tata mnie nagrywał, a ja mówiłam gdzie jesteśmy i co zaraz zrobię ( np. ruszę w dalszą drogę lub kupię pocztówkę).
Po przejechanych 20 kilometrach, cała obolała od twardego siodełka poszłam na plażę. Od razu pobiegłam sprawdzić czy moje piaskowe serce przetrwało...było, ale trochę podeptane. Również wykąpałam się w Bałtyku i budowałam zamki, torty, wieże z piasku.
Około godziny 20:00 ( po obiedzie, drzemce oraz odpoczynku ) odwiedziłam plażę po raz ostatni. Bujając się na huśtawce, zagadała do mnie jakaś dziewczynka. Rozmawiałyśmy i rozmawiałyśmy. Dowiedziałam się, że ma 8 lat, a jej imię to Dominika. Pożegnałam się z Morzem Bałtyckim wróciłam do domu i poszłam spać.
Ten dzień był wyczerpujący , ale pełen wrażeń oraz nowych miejsc. Mam nadzieję, iż jeszcze kiedyś pojadę do Świnoujścia.
P.S. Jutro podsumowanie tego wyjazdu. Zapraszam!
☻Wasza Weronika☻
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz